Para: Fedemila
Gatunek: Romans
Ograniczenia wiekowe: 18+
Ludmiła
siedziała na kanapie w pokoju dziennym. Znudzona, przeglądała
strony swojego ulubionego magazynu - „Vouga”.
Dwudziestolatka,
wiecznie niezadowolona. O twarzy bez wyrazu i chłonnych zemsty
oczach. Z kaskadą jasnych loków i idealną cerą. Bogata i
kapryśna. Witamy w świecie panny Ferro.
Nagle
cały dom wypełnił pisk.
Blondynka,
zrezygnowana, znudzona, przewróciła wymownie oczami.
-
Amber, uspokój się! - warknęła do młodszej siostry.
Rudowłosa
dziewczyna w wieku około piętnastu lat, z wielkimi zielonymi oczami
i pogodną buzią zbiegła ze schodów i zaczęła skakać radośnie
wokół pokoju.
-
Ludmi! Ludmi! - krzyczała. - Wygrałaaaaam!
- To
super – rzuciła Lud od niechcenia i przerzuciła kolejną stronę
czasopisma.
- Nie
cieszysz się? Jedziemy razem na koncert Federico! -
zapiszczała.
- Ja
nigdzie z tobą nie jadę. Ten twój Federico, to, mogę się
założyć, tandetna podróba Biebera. Błagam ,no. Widziałaś te
jego grzywkę? - prychnęła.
- No
właśnie widziałam! Jest ślicznaaaa! On jest śliczny! Kocham go!-
znów zaczęła piszczeć i skakać, podniecona myślą, że wygrała
dwa bilety w pierwszym rzędzie, na koncert swojego idola.
Owszem,
mogła zabrać ze sobą jedną z przyjaciółek, których miała
mnóstwo, ale wolała siostrę. Była, mimo swojego podłego sposobu
bycia, kimś, w kim ona znajdowała oparcie, kiedy naprawdę tego
potrzebowała. Poza tym już od jakiegoś czasu pragnęła pokazać
Ludmile, jak bardzo doskonały jest Federico.
Blondyna
pokiwała głową z dezaprobatą. Ale uśmiechnęła się. Wbrew
pozorom Amanda znaczyła dla niej bardzo dużo, widok dziewczynki w
stanie euforii był dla niej jak miód na serce. Była dla niej
oczkiem w głowie. Tylko ją tak naprawdę kochała. Od śmierci ich
rodziców w wypadku, rok temu, miały tylko siebie.
Odłożyła
gazetę i skierowała się w stronę kuchni, by przyrządzić
kolację.
•••
Lud
weszła do pokoju młodszej siostry. Postawiła talerz z jedzeniem na
biurku i rozejrzała się. Ściany pokrywały jego zdjęcia
i plakaty. Na półce stała jego podobizna.
Kliknęła w myszkę od laptopa. On na tapecie.
Westchnęła zrezygnowana.
-
Wygrałaś. Zabiorę cię na ten koncert – powiedziała do
dziewczynki wchodzącej do pokoju.
Przecież
nie mogła odebrać jej szansy na spotkanie ulubieńca.
•••
Siedziały
w pierwszym rzędzie. Ludmiła zapatrzona w ekran swojej komórki, w
ogóle nie zwracała uwagi na to, co dzieje się wkoło.
Federico
wyszedł na scenę. Światła zaczęły migać, a z głośników
ryknęła melodia. Po chwili zaczął śpiewać.
Io
per te muoio d'amore
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
...
Przeleciał
wzrokiem po szalejącym tłumie i zatrzymał się na niej.
Esta
noche pensé
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
…
Wydała
mu się wyjątkowa.
A
esos sitios que nunca te llevo
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
…
Inna
niż wszystkie.
Diré
frases de amor
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
…
Coś
w niej było, co sprawiało, że nie mógł przestać na nią
patrzeć.
Las
princesas se enamoran
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
…
-
Siostruś, on śpiewa dla ciebie! - szepnęła Amanda.
- Ogarnij
się... - udała, że wcale ją to nie obchodzi i dalej przeglądała
strony internetowe w telefonie.
Kiedy
po mniej więcej godzinie muzyka ucichła, ona ciągle siedziała na
krześle i dłubała coś w swoim iphonie.
- Ej
– warknęła do kogoś, kto stanął przed nią – zasłaniasz
światło!
Mimo
to, ten ktoś nie ruszył się z miejsca. Blondynka uniosła głowę
i spojrzała gniewnie na Federico.
-
Gdyby nie to, że moja siostra cię kocha, byłbyś jedną nogą w
grobie – mruknęła.
-
Spokojnie. Tylko nie gryź – zaśmiał się. - To jeśli twoja
siostra rak mnie lubi, to może chcecie przejść się ze mną za
kulisy? - zapytał.
- Coś
kręcisz... zrobię to tylko dla Amy – syknęła. Wstała,
pociągnęła siostrę ze rękę i ruszyła za piosenkarzem.
Argentynka
stała, oparta o komodę, cały czas gapiąc się w telefon, podczas
gdy jej młodsza siostra i jej idol rozmawiali beztrosko.
- A
panna 'uzależniona od komórki' ? - zaśmiał się gorzko.
- Wal
się – bąknęła.
Chwile
potem rudowłosa wyszła z pomieszczenia, znikając w garderobie.
-No
to może chociaż zdradzisz jak masz na imię? - podszedł do niej na
niebezpiecznie bliską odległość.
-
Spadaj – odwróciła wzrok.
-
Hm... oryginalne – kąciki jego ust uniosły się.
-
Myślisz, że jesteś zabawy? Bo jeśli tak, to się mylisz. I pewnie
sądzisz, że jeśli jesteś 'supergwiazdą' to wszystko ci wolo. Ale
tak nie jest. Jesteś tylko człowiekiem. Nic nadzwyczajnego.
- I
tu się z tobą zgodzę – dotknął jej ramienia, delikatnie,
opuszkami, a ją – sama nie wiedziała czemu – przeszedł
przyjemny dreszczyk. - Jestem jak każdy inny. I może właśnie
dlatego zgodzisz się spędzić ze mną jeden dzień ?
- Z
T-tobą d-dzień? - zająknęła się. - N- nie wiem.
Wcisnął
jej do ręki mały papierek.
-
Zadzwoń, jeśli się zdecydujesz... będę czekał – mruknął
zalotnie i oddalił się.
•••
Co
jest ze mną nie tak? Dlaczego serce kołacze mi się w piersi, a
krew pulsuje w żyłach? Czemu to się dzieje, kiedy myślę o
Federico? To chore. Przecież on nic, kompletnie nic dla mnie nie
znaczy. Jest gwiazdą. No i? Nie lubię go! Tak mi się wydaje...
chyba... chyba go nie lubię...
Okłamywała
samą siebie i dobrze o tym wiedziała.
W
końcu do niego zadzwoniła. Dłonie jej się trzęsły, a serce
waliło jak młot.
-
Halo? - odezwał się głos po drugiej stronie linii.
-
Federico? Tu Ludmiła – powiedziała niepewnie.
-
Och, Ludmi. Cieszę się, że się zdecydowałaś. To co? Mógłbym
się z tobą jutro spotkać?
-
Właściwie, to... to tak – zaczęła nerwowo skubać paznokcie.
Podała mu swój adres i kiedy się rozłączyła, opadła na łózko.
Dochodziło
to do niej pomału. Wolno. Małymi falami. Umówiła się na randkę z
Federico! Czuła się jak główna bohaterka, tego hitowego filmu,
który niegdyś oglądała - „Randka z gwiazdą”.
Po
momencie zerwała się na równe nogi. Nie znała godziny, w której
on po nią zawita, dlatego musiała sobie przygotować
wszystko teraz.
Wpadła
do dużej garderoby i zaczęła przewracać wszystko do góry nogami.
Dopiero po upływie kilku minut uświadomiła sobie, co się z nią
dzieje. Zakochała się. Co gorsza, zakochała
się w Federico. Usiadła na kupce rozwalonych sukienek, a
łzy same wypływały spod jej powiek.
Amanda
zaniepokoiła dźwiękami dochodzącymi z pomieszczenia, w którym
znajdowała się jej prawna opiekunka.
-
Luśka, co się dzieje? - zapytała, przykucając przy niej.
-
Zakochałam się – wyznała całkiem szczerze i nawet zdziwiło ją
to, jak wielką ulgę dało wypowiedzenie tych słów.
-
Ustalmy coś... Ja nie jestem już dzieckiem i wiem co chodzi po
twojej główce. Idź jutro z Federico i baw się dobrze... Oj, nie
patrz tak na mnie! Taaak, podsłuchiwałam... - zaśmiała się cicho
i wyszła.
•••
Była
gotowa na dziewiątą. Szykowała się długo, bo aż trzy
godziny. No i po co?
Przyjechał
po nią przed dziesiątą. Zaprosił do długiej, czarnej limuzyny z
przyciemnianymi szybami. Obdarzyła go uśmiechem. Szczerym,
promiennym.
Usiadła
wygodnie, oparła się i założyła nogę na nogę. Patrzył na nią.
Podobała mu się. Widział w niej coś innego. Przysiadł koło
niej. Nie mógł oczu oderwać, ale ona o tym nie wiedziała, bo
patrzyła na krajobraz przemijający za oknem.
-
Gdzie właściwie jedziemy? - zapytała cicho, nie odrywając wzroku
od szyby.
- Do
mojego domu – uśmiechnął się. - Tylko tam możemy mieć spokój.
Pokiwała
głową ze zrozumieniem. No tak, przecież on jest gwiazdą, o której
piszą we wszystkich brukowcach i szmatławych magazynach. W TV i
radiu też ciągle o nim nadają. Dopiero teraz przyszło jej do
głowy, że to musi być bardzo męczące.
Wysiedli
z pojazdu. Odwróciła się w stronę czegoś, co on nazwał 'domem'.
Szczęka jej opadła, kiedy zobaczyła wielką willę. Bez dwóch
zdań miała powierzchnię liczoną w kilometrach kwadratowych.
Dwupiętrowa, całkowicie oszklona od lewej strony. Szkło jednak
było takie, że z zewnątrz nie można było nic dostrzec.
Cały
dzień spędzili bardzo miło. Zaczęli tym, że razem, w sali
kinowej obejrzeli Film. Potem ona znalazła w kuchni coś, z czego
ugotowała posiłek, który potem zjedli na tarasie. Nie obyło się
bez maleńkiej bitwy na jedzenie. Musiał dać jej ubrania na zmianę.
Swoje ubrania. Dostała luźny, na nią za duży, oczywiście,
T-shirt. Dżinsy przetrwały wojnę, więc obyło się bez zmiany
ich. Poszła do łazienki, by umyć włosy i przebrać się. Stanęła
przed lustrem i spojrzała po sobie krytycznym wzrokiem. Zawiązała
supeł na dole podkoszulka.
-
Hm... no, no, Lu – mruknęła do siebie, patrząc na swoje odbicie
w lustrze. - Wyglądasz całkiem słodko...i seksownie. W skali od
jednego do dziesięciu... daję ci dziewięć i pół.
Posłała
całusa swojemu odbiciu po czym wyszła z toalety. Włosy zaczesała
do tyłu, bo cały czas były mokre. Zeszła do salonu, gdzie czekał
na nią Federico.
- Mam
pomysł – powiedział, poklepując miejsce na kanapie, obok siebie,
w zachęcającym geście. - Zagrajmy w ''prawda czy wyzwanie''...
tylko bez wyzwań.
-
Ołkej, ale tylko jeśli pozwolisz mi zacząć – usiadła na
wskazanym miejscu. Wzruszył ramionami na znak, że to mu obojętne.
- No więc... ile dziewczyn było tu przede mną?
- Ani
jedna. Ile masz lat?
-
Dwadzieścia. Czemu mnie tu zaprosiłeś?
- Bo
jesteś... inna. Masz chłopaka?
-
Nieee. Co masz na myśli, mówiąc 'inna' ?
-
Każda z dziewczyn, które poznałem do tej pory, miała mnie za
gwiazdę i lepiła się do mnie jak mucha do smoły. A ty widzisz we
mnie normalnego człowieka. Co sądzisz o mojej muzyce?
- Po
pierwsze. Muzyka nie jest twoja. Muzyka jest wszystkich. Tak? A tak w
ogóle to, ja nie słucham twoich utworów.
Zarumieniła
się, czując na sobie jego spojrzenie. Spuściła wzrok na podłogę.
Ciągle nie była pewna. Czy on czuł do niej to samo? W
końcu zebrała się na odwagę.
-
Wierzysz miłość od pierwszego wejrzenia?
-
Muszę w nią wierzyć, skoro ją przeżyłem.
Milczał.
A nawet gdyby mówił, ona nie słuchałaby. Za bardzo zajęła się
uspokajaniem serca, które waliło jak oszalałe.
Czy
na pewno mówił o niej?
Uniósł
jej podbródek, delikatnie by spojrzeć w oczy.
Mówił
o niej.
Czuła
jego ciepły, równomierny oddech na swojej twarzy.
- A
ty? Ty wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia?
-
T-t-tak – wydusiła z siebie.
Ich
usta dzieliły milimetry, kiedy zadzwonił domofon. Speszona,
oddaliła się od niego.
-
Zaraz wrócę – oświadczył i zniknął za ścianą.
Po
kilku minutach wrócił z tacą, na niej stało wino i dwa kieliszki.
-
Może masz ochotę? - zaproponował stawiając wszystko na szklanym
stoliku.
-
Jeśli słodkie i czerwone, to owszem – przyznała.
-
Jakimś dziwnym trafem podejrzewałem, że możesz preferować
właśnie takie.
Pili
dużo i zachłannie. Śmiali się ze wszystkiego i niczego. Po prostu
się upili. Ale nic nie trwa wiecznie. Wino w końcu się skończyło.
-
Któraa goodzina? - zapytała chwiejąc się na własnych nogach.
Potknęła się i upadła prosto na jego kolana. - O jeeej –
zaśmiała się.
Po
upływie kilku sekund, spoważniała. Patrzyła w jego tęczówki i
mimo stanu otępienia, czuła, że mogłaby się w nich utopić.
Zacisnęła pięści na jego koszulce i zaczęła całować.
Odwzajemnił pocałunek, łapiąc ją w talii i przyciągając do
siebie. Instynktownie wplótł dłonie w jej włosy. Całowali się
długo, z pasją i namiętnością.
Zabrała
się za rozpinanie guzików w jego górnej części garderoby. Nie
pozostał jej dłużny i z nietypowa dla siebie brutalnością zdarł
z niej podkoszulek. Wziął ją na ręce i cały czas składając
pocałunki na jej malinowych ustach, przeniósł do sypialni. Ułożył
dziewczynę na dużym łóżku. Dłonie przesuwał od dolnej granicy
stanika w dół, a kiedy w dalszej drodze przeszkodziły mu jej
spodnie... zwyczajnie się ich pozbył. Ale sama blondynka też nie
próżnowała. Zabrała się za rozpinanie paska, który podtrzymywał
dżinsy Federico. W końcu usłyszała satysfakcjonujący dźwięk,
bo upadły na podłogę.
Włoch
pochylił się nad nią. Pocałował raz jeszcze i zsunął usta
niżej. Delikatnie muskał wargami szyję Ludmiły. Po pewnym czasie,
w którym ona wzdychała cicho z przejęcia, przeniósł się na
obojczyki. Na początek ucałował każdy, z osobna, po czym lekko
przygryzł skórę na nich. Dłonie chłopaka spoczęły na zapięciu
stanika, które swoją drogą szybko ustąpiło, a sam element
bielizn wylądował gdzieś daleko. Przejechał językiem po mostku,
a ręką pieścił jedną z piersi blondynki. Jęknęła i palcem
wskazującym przejechała po kręgosłupie kochanka, tak, że ten
wyprostował się jak struna. Sama uniosła się do pozycji
siedzącej. Pchnęła go tak, że wyłożył się na poduszkach.
- Nie
myśl sobie, że ja tu tylko będę tak leżeć – przycisnęła go
dłonią tak, że nie mógł wstać. Oczy dziewczyny zaświeciły
się.
-
Aww, kiciu – szepnął do jej ucha po czym przygryzł jego płatek.
- Pozwól mistrzowi działać – złapał ją w biodrach i odwrócił.
Pokiwała
głową, ale nie protestowała. Nie chciała mu się sprzeciwiać, a
poza tym, musiała przyznać, że tak było jej dobrze.
Powrócił
do swojej 'mokrej wędrówki' przemierzając tą część brzucha,
pod żebrami. Cały czas brnął w dół. Kiedy ustami dotknął
brzegu koronkowych majtek Lud, zostawił je w spokoju, na co ona
jęknęła zawiedziona. Rozchylił uda partnerki, pieścił je od
wewnętrznej strony. Składał na nich długie pocałunki. Długie i
mocne.
Skończył.
Otarł buzię wierzchem dłoni.
- O.
Mój. Boże. To było... nieziemskie – wydusiła, wyrzucając
biodra w górę.
-
Poczekaj, najlepsze na koniec – wyszeptał gładząc policzek Ludmi
palcem.
Zagryzła
wargi, podniecona. Wiedziała co teraz nastąpi. Ale on zwlekał.
-
Cholera jasna! - alkohol sprawiał, że czuła się jeszcze bardziej
nakręcona. - Chce tego teraz! Już! Błagam, Federico! Błagam!
Jednym
ruchem zdarł z niej ostatni element garderoby. Sam również pozbył
się bokserek.
Jej
oczy powiększyły się maksymalnie.
- Coś
nie tak? - zapytał, choć dobrze wiedział.
-
Nie... tylko, że... ghm... - umilkła, bo nie umiała dobrać słów.
Jeszcze
nigdy nie widziała by któryś chłopak miał tyle ciała. Pocałował
ją, a po chwili wstąpił w dziewczynę. Gdyby nie jego usta na jej,
pewnie krzyknęłaby. Zacisnęła dłonie a jego żebrach. Zastygli w
bezruchu. Nic poza wargami i językiem nie pracowało. Po chwili,
kiedy jej mięśnie rozluźniły się, zagłębiał się w
dziewczynie i lekko ruszał biodrami. Jęczała, wzdychała i
pokwikiwała, co jednak było naturalnym odruchem. Zawisła na jego
szyi. Dyszała ciężko. Zaplotła nogi na jego plecach. Oderwał
swoją twarz od twarzy Ludmiły. Oblizała usta i zagryzła wargi.
Dzikość malowała się w oczach Federa.
-
Prawdziwa zabawa dopiero się zaczyna, landryneczko – wysapał.
•••
Obudziła
się wcześnie rano. Na początku w ogóle nie pamiętała, gdzie
jest. Cholernie bolała ją głowa. Miała kaca. Odwróciła się i
zamarła. Obok leżał Pasquarelli. Wszystko powracało falami.
Wydarzenia z poprzedniego wieczoru omotały ją. Podskoczyła jak
oparzona. Znalazła wszystkie swoje ubrania, poza bluzką. Ubrała
się. Bała się wyjść. Poprzedniego wieczoru, Fede mówił, że ma
służbę, której na czas jej wizyty dał dzień wolny. Przycisnęła
do siebie poduszkę i zakradła się do łazienki, gdzie zostawiła
swoją bluzkę. Znalazła ją i naciągnęła na siebie. Wypadła z
willi i jak strzała pognała przed siebie. Wczoraj nie jechali
długo, więc nie mogła być daleko. Dotarło do niej, jakie
głupstwo zrobiła, a łzy same ciekły. I nawet się nie
spostrzegła, a stała po drzwiami wejściowymi swojego domu. Drżącą
ręką przekręciła zamek w drzwiach. Trzasnęła nimi i wbiegła do
swojego pokoju. Cała aż zanosiła się od płaczu. Leżała tak,
użalając się nad sobą, do puki nie usnęła.
Ocknęła
się, kiedy zadzwonił telefon.
-
Halo? - zapytała wpółprzytomna.
-
Ludmiła? Co się stało? Czemu uciekłaś? - po drugiej stronie
linii padała setka pytań.
-
Stop. Federico, skończ. Nic nie rozumiesz? My jesteśmy z dwóch
różnych światów. Ty sobie wyobrażasz co by się stało, gdyby
ludzie się o nas dowiedzieli? Nie możemy się spotykać. Usuń mój
numer z kontaktów. Żegnaj... - już miała się rozłączać, gdy
on ją zatrzymał.
-
Poczekaj. Proszę. Ja... daj mi cię zobaczyć jeszcze raz. Przyjdź
na mój następny koncert. Na pożegnanie. Błagam.
- Ale
nie mam biletu i...
-
Sprawdź w skrzynce na listy. To... będziesz?
-
Pomyślę – westchnęła i rzuciła komórką o ścianę. Ta odbiła
się od niej i wylądowała na podłodze.
Ludmiła
wyszła i skierowała się w stronę kuchni, by przyrządzić
śniadanie, jednak tak bardzo była ciekawa, że musiał sprawdzić
pocztę. Znalazła tam tylko jedną kopertę. Bez znaczka i adresu.
Otworzyła ją. W środku znajdowała się wejściówka na koncert.
Wcisnęła ją do tylnej kieszeni spodni. Występ był dzisiaj. Po
długim namyśle postanowiła, że wybierze się zobaczyć go po raz
ostatni.
•••
Jego
głos znów rozbrzmiewał z głośników. Siedziała na samym środku
pierwszego rzędu. Patrzyła jak tańczy. Patrzyła na jego zwinne
ruchy. Patrzyła na niego. Takiego, jakim go pokochała.
Io
per te muoio d'amore
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
Riscatta il mio cuore
Tu vieni con me
E allora
…
Patrzył
na nią.
Esta
noche pensé
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
En pasarte a buscar
Que estés lista a las diez
Invitarte a cenar
…
Zeskoczył
ze sceny.
A
esos sitios que nunca te llevo
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
Y a la luz de la luna
Confesarte un deseo
Y a la orilla del mar
…
Podszedł
do dziewczyny.
Diré
frases de amor
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
Iremos a bailar
Muy juntitos los dos
Y a la hora en que
…
Wyciągnął
dłoń w jej kierunku.
Las
princesas se enamoran
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
Dejarás el salón
Por quedarnos a solas
…
Zaprosił
na scenę. Na początku nie chciała, ale w końcu uległa. Patrzyła
w jego oczy i znów poczuła, że tonie.
Tłumy
fanów szalały. Ale ją to wcale nie obchodziła.
Skończyła
grać melodia, a on umilkł. Mimo to cały czas kurczowo się jej
trzymał, w obawie, że znów ją straci.
Objął
Lud w talii i przyciągnął do siebie. Złożył na jej ustach
pocałunek pełen miłości. Widziały to tysiące.
Już
nie było czego ukrawać i czego się obawiać. Już wszyscy
wiedzieli.
A
ona mogła być szczęśliwa ze swoim księciem z bajki.
~Hyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyym.
A więc przedstawiam Wam mój OS o Fedemili.
Nie mam zdanie na jego temat. Nawet może być...
A Wy co sądzicie? :)
Buziaki mi amagas ♥